Każdy szanujący się gracz, a na pewno fan fps na słowo Call of Duty czy Medal of Honor od razu doznaje erekcji, lecz często uczucie to kończy się wraz z jej włączeniem, bo trudno znaleźć wsród nowych części gier jakiś smaczek. Dla mnie ostatnią dobrą grą tego typu było Call of Duty 3 i nic tego nie zmieni. O tym że szkoda czasu na recenzje 5 dowiecie się w innym artykule, a tym czasem:

Medal of Honor Vanguard to już 4 część cyklu wydawanego na ps2, jest to odpowiednik Airborna lub jego czarnobiała kserokopia, która i tak źle się skopiowała. No dobra może trochę o fabule.

Otóż gra przenosi nas w czasy wojen na dzikim zachodzie, gdzie używając serowego lasera rozpierdalamy bandy indiańskich murzynów ale sami musimy uważać aby nie oberwać od nich owsikiem bo grozi to niechybnym zamienieniem w pomarańczę! To jest żart i na pewno połowa z was się na niego nabrała, ale ta fabuła, którą właśnie wymyśliłem na pewno byłaby lepsza od oryginału. Jeśli człowiek się zastanowi, ile jest pomysłow na II wojence, ile bohaterskich rzeczy dokonali np. Polacy?! Nie, amerykańce zawsze muszą robić o amerykańcach. Gra bowiem przenosi nas w czasy II wojenki jak już wspomniałem w szeregi 80 dywizji spadochronowej, twórcy jarali się, że do boju zagrzeją nas efekty skoków na spadochronie, nie bójcie się - są tylko 4, a właściwie 3 bo jednego nie widać, nasze zadania są idiotycznie proste i mam wrażenie, że już je kiedyś robiłem, achh tak, to było w 10 innych grach tego typu, trudno ,jakoś to przeżyję.

Grafika - Tutaj EA też za bardzo się nie popisało, najbardziej człowieka wkurwiają te same modele broni, jakie widzieliśmy już w poprzedniej części, wszakże poprawiono modele ludków [zapomniano jeszcze o inteligencji] i pare tekstur ale wiele to nie dało, czułem się jakbym grał w European Assault.

Grywalność - hmm zniknęło w tej grze to, co kiedyś mi się podobało, kiedyś gra była rzeczywiście wyzwaniem, bo byłem odpowiedzialny za cały oddział, zbierałem apteczki lecząc siebie i ich, wydawałem im rozkazy itp, teraz już tego nie ma, otacza mnie stado debili którzy prędzej sami siebie pozabijają niż jakiegoś Niemca, dodatkowo ea zrobiło postęp i dopiero  prawie 2008 roku wprowadziło życie odnawiające się, kolejną rzeczą jest to, że gra jest mega krótka, niecałe 10 misji, których przejście na najtrudniejszym poziomie zajęło mi niespełna 2 godziny to zdecydowanie za mało.

Dźwięk - ahh i to specjalnie zostawiłem sobie na koniec. Dźwięk jest jak najbardziej pozytywną cechą produkcji, świetne utwory, odgłosy strzałów, krzyki, jeszcze jak się włączy Sourround jest miodzio, i nic po za tym....

Ocena: Świeże gówno  [i tak za wysoko, ale po EA nie można się więcej spodziewać]

Smalec